Od sytuacji opisanej w tym wpisie, gdzie siedziałem na Kubie w knajpie z wieprzowiną na talerzu i z wielkim poczuciem winy, nie mogłem oderwać wzroku od małej, słodkiej świnki szwendającej się nieopodal, minęło jeszcze całkiem sporo czasu zanim doszło do kolejnego przebłysku. Cały czas było to wypieranie, olewanie, uznawanie za nieistotne. Proces dochodzenia do weganizmu…