O projekcie

Czym jest projekt Vegan 7 Summits?

#

Z projektem Vegan7Summits poza tym, że jest krokiem w dobrą stronę i jedną z dróg zmiany naszego świata na lepsze, jest też pewna trudność polegająca na tym, że nie jest to pomaganie zwierzętom wprost, jest to sposób pośrednictwa, szerzenie wiedzy, rozprzestrzenianie idei. Pomagać będę oczywiście konkretnym sanktuariom, które ratują zwierzęta, hodowlane i domowe, ale projekt ma też ten wymiar ogólny, nieco ulotny, mniej namacalny, choć bardzo ważny.

Poza szerzeniem i zachęcaniem do diety 100% roślinnej, kluczową częścią projektu jest nagłośnienie wielkiego wynaturzenia, jakim jest przemysłowy chów zwierząt – to co i jak tam się odbywa jest całkowicie nieakceptowalne. W projekcie wykażę, że weganin może być sprawny, może biegać, może się wspinać, wchodzić na najwyższe szczyty w mrozie i chłodzie, wietrze, upale i może robić to nie tylko na diecie wegańskiej, ale również przy minimalizacji, bądź wykluczeniu produktów odzwierzęcych w sprzęcie i ciuchach.

Musicie też pamiętać Kochani Czytelnicy i Przyjaciele, weganie i nie-weganie, że ten projekt jest w ogromnej mierze skierowany do szerokiego grona odbiorców, aby pokazać i wyjaśnić ludziom, czym jest weganizm albo zmienić opinię tych, którzy traktują wegan jako bandę świrów 🙂 Swoją drogą mogę być świrem, pewnie nawet jestem, ale pozytywnym 🙂 Pokażę, że życie bez mięsa i nabiału jest nie tylko możliwe, ale i szczęśliwe, i że będąc na takiej diecie, i tak traktując żywe istoty, osiągać naprawdę dobre wyniki sportowe, mimo, że wydają się trudne do wykonania dla zdrowego człowieka na diecie mięsnej, a co dopiero dla mnie niezbyt-super-zdrowego-gościa na diecie wegańskiej.

Ale sceptycy – muszę Was zmartwić – moje problemy zdrowotne nie mają absolutnie związku z dietą, zaczęły się dawno, dawno temu jak jeszcze byłem zatwardziałym mięsożercą. Chcę udowodnić coś niedowiarkom i tym wszystkim, którzy pytają ciągle czy żresz trawę, co ty jesz i skąd bierzesz białko. I chcę pokazać, że weganizm jest ruchem we właściwym kierunku – dobrostanu wszystkich istot oraz zrównoważonego rozwoju naszej planety. Zwierzęta, piękne, żyjące istoty, nie zostały stworzone dla naszej przyjemności i zaspokajenia zachcianek, zostały stworzone po to, aby żyć i funkcjonować, a nie po to, żeby umierać w mękach, cierpieć szlachtowane w rzeźniach, w absolutnie niehumanitarny sposób. Zresztą nie ma humanitarnego, nie w rzeźniach.

Ponadto moje wyprawy, to także zabieranie swoich śmieci, ale też niestety w miarę możliwości innych, to zostawianie czystości, ładu i porządku, słowem wyprawa bez śladu. Choć akurat o śladzie, zarówno węglowym, jak i wodnym, będę pisał w osobnym poście, ponieważ jest to w sprawa niezwykłej wagi i wymaga omówienia, pokazania liczb i bilansu. Wiem, że taki bilans będzie pozytywny, dla ludzi, zwierząt i planety, ale nie możemy zapominać, że nawet czyniąc dobro ma to swój koszt.

Zapewne spotkam się z zarzutami, że celem projektu jest spełnienie partykularnego marzenia, a nie pomoc zwierzętom. I choć nie jest to prawda, to muszę się zmierzyć sam ze sobą, tak zupełnie szczerze, muszę sięgnąć głęboko w siebie, tam gdzie niczyj wzrok i obcy umysł nie sięga. Muszę odpowiedzieć na pytanie, czy ja sam jestem ze sobą szczery, czy mówię prawdę? Myślę, że ta granica i ten środek ciężkości, balans gdzie na jednej szali jest są zwierzęta, a na drugiej realizacja projektu jest niezmiernie istotny. Wszystko jest ważne, ale i zmienne, jak nasze życie, które jest procesem, falą na której płyniemy i ona się zmienia. Nigdy nie będziemy w tym miejscu, w którym byliśmy. To również dotyczy projektu i mam głębokie przekonanie, że to co robię jest słuszne i wykonam dobrą robotę, nawet jeśli będzie to ewoluowało.

Słuchajcie, to jest ogromna praca własna, codzienne siedzenie, pisanie, główkowanie, setki godzin w necie i ogrom kasy do wydania, w dużej mierze własnej, której jeszcze nie mam. W osobnym tekście kiedyś przeanalizuję argumentację przemawiającą za finansowaniem takiego projektu przy równoczesnym wsparciu konkretnych organizacji dbających o zwierzęta, a nie tylko tych drugich z pominięciem projektu. Chciałbym, żeby to było pozytywnie zrozumiane, ale wiedzcie, że będę Wam komunikował wszystko, będę opowiadał o wszystkich rozterkach i problemach, o tym co się nie udało, o tym czego się boję, co mnie przeraża, ale będę mówił naturalnie też o tym co się da i co zrobię.

Nawet jeżeli zwrócę uwagę małej grupy ludzi, to uratujemy na przestrzeni lat dziesiątki czy setki istnień, a jeżeli uda mi się zdobyć większy zasięg, jeżeli będę mógł, w dużej mierze mainstreamowo, głośno opowiadać o planach i czynach, to ten krzyk pozwoli zaszczepić nowy sposób myślenia o świecie, nowy sposób – upodmiotowienie, a nie uprzedmiotowienie, tych którzy głosu nie mają – zwierząt, żyjących, czujących  istot! Będzie to ogromny sukces nas wszystkich, ale przede wszystkim sukces ocalonych żyć.

Szaleństwo i zwierzęcy dramat w liczbach

#

zwierząt umiera w rzeźniach w ciągu 1 sekundy!